|
STRUPEK
Odwiedzam Tatę. Siedzimy razem w dużym pokoju. On czyta „ nieznany wymiar”, a ja zwinięta w kłębek przysypiam na fotelu. Z tego trwania wyrywa nas dzwonek do drzwi. Wstaję.
Otwieram.
W drzwiach stoi Ona. Trochę chudsza, ale normalna. Zdrowa. Siwa. Już nie ruda. Mówi, że już jest i wchodzi jak do siebie.
Tata zawiesza jej płaszcz w szafie. Ona nastawia wodę na herbatę. Wygląda jakby kontynuowali jakąś zaległą rozmowę. Jakby była u sąsiadki i po prostu zapomniała kluczy, a nie umarła.
Nie ufam jej. Chcę sprawdzić jej jakiś certyfikat autentyczności. Niech pokaże dowód osobisty.
Od tamtej chwili znowu pomieszkuję w domu. Obserwuję. Czekam na jakiś jej błąd. Czasem przyłapuję się na tym, że rozmawiamy normalnie jakbym znowu miała Mamę. Ale nie dam się zwieść.
Czekam.
Jeżdżę z Trójmiasta do Poznania. Nigdzie nie rozpakowuje plecaka. Nikomu tutaj też nic nie mówię. Udaję. Wstydzę się. Najpierw robię dramat, zapraszam na jej pogrzeb, proszę Tomka by zagrał na trąbce podczas ostatniego spaceru. A teraz mam powiedzieć wszystkim po tych kilku latach, że nam się pomyliło?
To moja wina. To ja na pogrzebie chciałam, żeby trumna była zamknięta, a teraz nikt z nas nie ma pewności czy na pewno tam była…
Znowu mam Mamę.
Jednak cały czas głowię się nad tym jak powiedzieć tej kobiecie, że średnio się cieszę z jej powrotu. Ona o tym nie wie, bo nie zdaje sobie sprawy jak długo jej nie było,
ale ja jestem tu,
bardzo polubiłam swoje życie, i wolałabym żeby ona już lepiej została tam gdzie była, kiedy podobno była umarła.
|